środa, 8 lutego 2012
Na ryju uśmiech a , w oczach rozjebka.! -,-
Mam takie schizy, że leżąc wieczorami na łóżku, w pustym pokoju zaczynam myśleć czy ktoś mnie jeszcze potrzebuje, czy komuś gdzieś tam w najmniejszym zakamarku serca choć trochę na mnie zależy . Czasami ot tak po prostu, po moich policzkach spływają łzy, to weszło mi już w nawyk, bo wracam do wspomnień, bo myślę o tym co bolało mnie najbardziej, kto zadał mi ból, a kogo ja skrzywdziłam .
Jestem chodzącym sarkazmem, szarpiącą nerwy ironią, niewybrednym epitetem, zadufaną egoistką. Nie zmienię się.
Najgorszy z momentów nadchodzi wtedy , gdy wszyscy zauważają u ciebie zmiany na gorsze , nawet ty sama . schudłaś , zbladłaś , cera ci zszarzała , nie jesteś tak bardzo aktywna , nie latasz jak głupia , nic ci się nie chce , przysypiasz na lekcjach , nie wychodzisz z pokoju , zbyt dużo śpisz , niechętnie spotykasz się ze znajomymi , na wszystko narzekasz , nic nie robisz i masz wszystko w dupie . pieprzona bezradność rozkłada ci ręce , bo sama nie umiesz wytłumaczyć co ci dolega a za wszelką cenę chciałabyś znaleźć na to lek.
Subskrybuj:
Posty (Atom)